Całkiem zdrowo, czyli gotowane na parze piersi z kurczaka nadziewane suszonymi pomidorami, mozzarellą i świeżym rozmarynem
Przepis
na sycący i zdrowy posiłek.
Oprócz
łączenia mięs z owocami i „na słodko”, kolejnym, moją ulubioną czynnością jest
nadziewanie. Tym razem padło na piersi kurczaka. Nadziałam je domowej roboty
suszonymi pomorami (wyrób mojej Teściowej), mozzarellą i świeżym rozmarynem
prosto z doniczki stojącej na parapecie.
W
swoim przepisie użyłam piersi z kurczaka, ale równie dobrze może to być pierś z
indyka. Mozzarellę możemy zastąpić fetą, gorgonzolą, kozim czy nawet zwykłym,
żółtym serem.
Dodatkowo
jeśli mamy pojemnik do gotowania ryżu na parze - spokojnie możemy ugotować tam
kaszę, która była dodatkiem do tego dania. Wtedy wszystko ogranicza się do
użycia 1 urządzenia. Pęczak możemy oczywiście zastąpić inną kaszą, ryżem,
ziemniakami czy w ogóle pominąć ten dodatek w tym daniu.
Składniki (dla 2 osób):
- 2 spore piersi z
kurczaka
- kilkanaście sztuk
suszonych pomidorów
- mozzarella
- kilka gałązek
świeżego rozmarynu
- przyprawa do kurczaka
(najlepiej bez soli) lub zioła prowansalskie
- pieprz
- sól
Piersi
z kurczaka dokładnie myjemy i osuszamy papierowym ręcznikiem, odcinamy
wszystkie błonki.
Wąskim
i długim nożem robimy wgłębienie wzdłuż mięsa, uważając by go nie przedziurawić
(ponieważ wtedy farsz może wypłynąć). Kieszonki nie robimy na wylot, mniej
więcej do ¾ długości!
Suszone
pomidory odsączamy z zalewy, mozzarellę kroimy w pół plasterki.
Do
kieszonki utworzonej w piersi z kurczaka wkładamy gałązki rozmarynu a następnie
na przemian suszone pomidory i mozzarellę. Powtarzamy aż całe wgłębienie będzie
wypełnione. Ostatnim składnikiem powinien być suszony pomidor.
Gotowe
nadziane piersi z kurczaka spinamy wykałaczkami - w miejscu przez które
wkładaliśmy składniki do środka. Zapobiegnie to wypływaniu farszu na zewnątrz.
Dodatkowo, jeśli przez przypadek źle nacięliśmy mięso lub je uszkodziliśmy -
powstałe „dziury” również spinamy
wykałaczką J
Gotowe
piersi układamy w naczyniu do gotowania na parze i gotujemy ok. 20-30 min - w
zależności od ich wielkości.
Po
ugotowaniu wyjmujemy wykałaczki.
Podanie:
Mięso
podajemy ciepłe, najlepiej zaraz po przygotowaniu.
Ja
swoje podałam w towarzystwie gotowanych, zielonych szparagów, zielonej sałaty z
odrobiną jogurtu i rzodkiewki oraz z kaszą pęczak, aromatyzowaną „curry” czyli
kocanką włoską J
Voilà! Smacznego,
Weronika
Komentarze
Prześlij komentarz